Rozdział: 15
Przed Naruto
pojawiła się czarnowłosa członkini klanu Uchiha.
NU:Mizumi, co ty
tutaj robisz?
MU:Tak właśnie
myślałam że coś kombinujesz opuszczeniu hotelu, i jak widać nie
myliłam się.
MN:O kolejny robak
z Konohy.
NU:Ten gość jest
silny, nawet bardzo.
MU:Nie musisz mi
tego mówić, zdaje sobie z tego sprawę.
Mizumi aktyowowała
swojego dwu-łezkowego Sharingana i wraz z przyjacielem rzucili do
ataku, Moriki machnął swoimi mieczem wysłając wstęge chakry,
genini uniknęli ją odskakując na bok, następnie Mizumi szybko
złożyła jakieś pieczęcie.
MU:Katon:Gokakyuu
no jutsu! (powiedziała wystrzeliwując ogromną kulę ognia)
Moriki przeciął
technikę Uchiha swoim mieczem, w tym momencie za nim pojawił się
Naruto próbując zaatakować go od tyłu, lecz Jonin go zauważył i
machnął mieczem, lecz tym razem Uzumaki zdołał uniknąć ostrza,
zaraz potem Moriki walnął go z kolanka w brodę. Za Naruto pojawił
się klon, który chwycił za nogi oryginał i obracając go posłał
na przeciwnika, blondyn walnął Morikego w brzuch, shinobi z
Kiri-Gakure aż splunał krwią i poleciał kilka metrów dalej,
zaraz za nim pojawiła się Mizumi która kopnęłą go w plecy
wybijajac w powietrze, genini sekundę później pojawili się przed
nim i podwójnym kopniakiem powali go na ziemie.
MN:Cholera, jak na
geninów jesteś całkiem nie źli.
MU:Nie lekceważ
shinobi z Konohy.
MU:Dobra to
zobaczymy co powiecie na to.
Moriki otoczył
swoją dłoń to samo co jego miecz fioletową aurą, z której
wystrzeił jakiś promień w Yagure, chwile później Jinchuuriki
zaczął łapać się za górę wrzeszcząc z bólu.
NU:Yagura! Ty
draniu co ty mu zrobiłeś?
MN:Zaraz
zobaczysz!
Yagura zaczął
trząść się nieregularnie, po chwili zaczął się przemieniać w
3-ogoniastego demona.
MU:N...niemożliwe.
MN:Zobaczycie jak
sobie poradzicie z nim.
Yagura po
przemianie w demona zaczął atakować Naruto i Mizumi, genini
uniknęli jego ataku odskakując w powietrze.
MU:Naruto i co my
teraz zrobimy?
NU:Zostaw to mnie.
Naruto przegryzł
sobie kciuka i szybko złożył jakieś pieczęcie.
NU:Kuchyose no
jutsu!
Nagle w dymie
pojawiłą się gigantyczna żaba z fajką w paszczy.
G(Gamabunta):Ej
smarkaczu znowu mnie przyżwałeś, czego chcesz?
NU:Widzisz
szefuniu napotkałem pewien problem. (odparł wskazując na demona)
G:Ehh sanbi, niech
będzie dobrze mi zrobi mały ruch.
Gamabunta chwycił
swoje ostrze i rzucił się na Sanbiego, ten zaczał atakować go
swoimi ogonami, Ropucha unikała i nie kiedy blokowała taki swoim
ostrzem, w tym samym czasie na polu walki pojawili się Kakashi oraz
Sasuke a także i resztą shinobi Kiri-Gakure.
KH:Mizumi, co tu
się dzieje opowiadaj.
Gdy dziewczyna
opowiedziała cała sytuacje, cała trójka stanęła naprzeciw
Morikiego, siwowłosy ukazał swojego 3-łezkowego Sharingana,
którego skrywał pod opaską i złożył jakieś pieczęcie.
KH:Fuuton:Powietrzny
pocisk!
MU:Trzeba mu
odebrać ten miecz, prawdopodobnie bez niego jest bezsilny.
SU:Rozumiem.
Cała trójka
ruszyła do ataku, rodzeństwo Uchiha po bokach natomiast Kakashi z
przodu, Moriki zaczął obracać się wysyłając wstęge z chakry.
KH:Cholera jest
silniejszy niż myślałem.
SU:Ale musi być
jakiś sposób by go pokonać.
MU:Mnie i Naruto
udało się go zaskoczyć dzięki naszej nie typowej współpracy,
ale i to nic nie dało.
KH:W takim razie
trzeba coś innego wymyślić.
Komentarze
Prześlij komentarz